|
Miło jest wracać do tego
co nas kształtowało.
Obchody 50-lecia powstania naszego Klubu dały wyjątkową okazję do
wspomnień. Sądzę, że wszystko co warte było wspomnień zostało już
powiedziane i napisane.
Kiedyś obecnie nam panujący Prezes powiedział, że nie wyobrażał
sobie, aby można uzyskać status honorowego członka naszego Klubu, bo
to wiąże się z przynależnością nieprzerwanie przez 25 lat. Moja
przynależność do Klubu jest tylko nieco mniejsza od obchodzonego
jubileuszu i choć mnie samej trudno w to uwierzyć, trwa już 44 lata.
Kino było główną rozrywką w okresie mojej młodości. Ale DKF był
kinem elitarnym, a przynależność klubowa nobilitowała w środowisku
bydgoskim.
Ile zabiegów i jakich znajomości wymagało dostanie się do Klubu – to
tylko najstarsi członkowie pamiętają. Do Klubu wprowadził mnie mój
życiowy partner.
O Jurku Orliczu powiedziano dużo i pięknie. Niewiele mogę dodać.
Jego erudycja, rozległa wiedza filmowa, sposób w jaki opowiadał o
wszystkim, co wiązało się z filmem, musiały każdemu zaimponować. I
kiedy w pewnym momencie zaproponował mi wejście do rady klubu, byłam
bardzo dumna. W okresie przynależności do DKF obejrzałam setki
interesujących filmów. Ale o dwóch chciałabym wspomnieć.
Jeden z nich – magiczny, niezwykle surowy, oszczędny w środkach
wyrazu, film japoński „Kobieta z
wydm”. Kobieta, mężczyzna i wszechobecny piasek. Ale nie chciałabym
ponownie go obejrzeć w obawie, że ta moja fascynacja z tamtych lat
gdzieś zginie. Drugi to „ Jestem ciekawa w kolorze żółtym”. Był to
film zawierające sceny erotyczne, a jak na owe czasy niezwykle
mocne. Już nigdy, do dnia dzisiejszego, sceny erotyczne nie wywołały
we mnie takich emocji.
Jednak największe wrażenie robiły na mnie dyskusje dotyczące
oglądanych filmów. Z wrodzonej nieśmiałości nie brałam w nich
udziału, ale wsłuchiwałam się w głosy osób, które prezentowały swój
punkt widzenia. Z niektórymi się zgadzałam, z innymi nie.
Niezapomniane wrażenie robiły na mnie szczególnie dyskusje
prowadzone przez Janusza Cybulskiego – członka rady klubu w latach
70-tych. Prowadził je w ten sposób, że stawiał przewrotną tezę, z
którą większość widzów i on sam się nie zgadzało, wywołując
natychmiastową reakcję. A dyskusja stawała się niezwykle ożywiona.
Miło jest wracać do tego co nas kształtowało. Wprawdzie dużo się
zmieniło wokół nas i w samym Klubie, ale w dalszym ciągu – jak
kiedyś - z niecierpliwością oczekuję na nasze wtorkowe pokazy i
spotkania.
Barbara Meller |
|