|  | 
             Wspomnienia Bogdan Racinowskiego 
            WSPOMNIENIA... REFLEKSJE... JUBILEUSZ...Już za parę miesięcy nasz Klub „MOZAIKA” będzie obchodzić 50-lecie 
            swojej działalności. Ten „okrągły” jubileusz to nie tylko półwiecze 
            mijającego czasu. To przede wszystkim niezliczona ilość obejrzanych 
            filmów, także tysiące członków i spora grupa działaczy, którzy będąc 
            członkami Rady Klubu tworzyli jego historię. Będąc członkiem 
            „Mozaiki” od r. 1964 i członkiem Rady Klubu w latach 1973-2004 
            myślę, że i ja dołożyłem swoją „cegiełkę” do rozwoju i świetności 
            naszego Klubu.
 
 TAKIE BYŁY MOJE POCZĄTKI...
 Kino towarzyszyło mi od dzieciństwa... Obejrzałem sporo filmów 
            różnego gatunku, różnych narodowości, dobrych i tych gorszych, ale 
            od samego początku zauważyłem, że kino urzeka mnie przede wszystkim 
            walorami wizualnymi. Nawet błahe historie opowiedziane poprzez 
            sugestywne zdjęcia były zawsze dla mnie czymś niezwykłym, 
            niepowtarzalnym... Co ciekawe, moim pierwszym obejrzanym filmem była 
            „Warszawska premiera” w reż. Jana Rybkowskiego, film, którego 
            treścią był epizod z biografii St. Moniuszki i wydarzenia związane z 
            premierą „Halki”. No cóż, z całym szacunkiem dla znanego reżysera, 
            filmowy wybór szkolnego pedagoga dla swojej klasy okazał się bardzo 
            niefortunny; młodzi widzowie robili wszystko, tylko nie patrzyli na 
            ekran, a i ja z wielkim trudem dotrwałem do końca projekcji.
 
 LATA SZKOLNE
 To były piękne... lata. Jako uczeń szkoły średniej spędziłem cztery 
            lata w urokliwym Inowrocławiu. To właśnie tutaj zupełnie przypadkiem 
            znalazłem się na widowni kina „Słońce” przy ul. Solankowej. Wybór 
            okazał się nie tylko samodzielny, ale dla młodego człowieka 
            doskonały. Wyświetlano film przygodowy prod. radzieckiej „Śmiali 
            ludzie”, pełen sensacji, efektownych pościgów, a zwłaszcza pięknych 
            zdjęć plenerowych (do dzisiaj pamiętam niektóre sekwencje). Ten 
            właśnie film (sic!) w dużym stopniu zapoczątkował moją przygodę z 
            kinem...
 W tym czasie na polskich ekranach „królowały” głównie filmy 
            radzieckie. Ale były także włoskie, francuskie, angielskie, z 
            których spora część była filmami o dużych walorach artystycznych. 
            Szczególnie pamiętam dzieła włoskiego neorealizmu, takie jak: 
            „Nadziei za dwa grosze”, „Droga nadziei”, „Ziemia drży”, „Nie ma 
            pokoju pod oliwkami”, „Rzym, godzina jedenasta”, a zwłaszcza słynni 
            „Złodzieje rowerów” (reż. Vittorio de Sica), których uważam za jeden 
            z najpiękniejszych filmów, jakie widziałem.
 Z innych produkcji utkwił w mej pamięci znakomity film angielski 
            „Wielkie nadzieje”, będący adaptacją powieści Dickensa, z cudownymi 
            zdjęciami i z fascynującą atmosferą. W tym czasie podziwiałem także 
            dwa filmy polskie; było to „Pokolenie” i „Kanał”. Obejrzałem je już 
            wtedy po kilka razy, czułem w nich rękę Mistrza...
 
 LATA STUDENCKIE
 Potem nastąpił okres studencki w pięknym Poznaniu. Był koniec lat 
            50-tych; wtedy na fali politycznej „odwilży” na polskich ekranach 
            panował podobno „najlepszy repertuar filmowy na świecie”.
 Rzeczywiście wyświetlano filmy znakomite, zachodnioeuropejskie i 
            amerykańskie, które przez całe lata nie były sprowadzane do Polski. 
            Mieszkałem w centrum Poznania, więc miałem blisko do wszelkich 
            przybytków kultury, a zwłaszcza do kameralnego kina „Warta” (już go 
            nie ma). Częstym byłem tam widzem, tam też trafiały do moich rak 
            pierwsze programy i pierwsze plakaty, które mam do dzisiaj w swojej 
            kolekcji...
 Niedaleko było też kino „Muza” (istnieje do tej pory), gdzie dość 
            szybko zostałem członkiem działającego do dziś DKF „Kamera”, którego 
            prezesem był znany nie tylko w środowisku poznańskim red. Kazimierz 
            Młynarz (niestety od lat sześciu nieżyjący), człowiek niezwykle 
            sympatyczny, obdarzony wielką charyzmą. Także i ja miałem 
            wielokrotnie okazję do spotkań i rozmów z tym niezwykłym Prezesem. 
            Często wspominam te lata, kina „Warta” i „Muza”, red. K. Młynarza, 
            także filmy, które obejrzałem w tym okresie. A były to filmy głównie 
            z puli specjalnej dla DKF-ów, dzieła F. Felliniego, I. Bergmana, A. 
            Kurosawy, A. Wajdy i innych wielkich twórców. To na nich się 
            wychowałem, to ich filmy mnie ukształtowały...
 
 LATA Z „MOZAIKA”
 Trudno było się rozstać z Poznaniem... Po kilku próbach znalezienia 
            stałego miejsca w życiu, trafiłem w końcu do grodu nad Brdą. Był 
            listopad 1964 r. Pamiętam ten dzień, kiedy idąc ówczesnymi Al. l 
            Maja ujrzałem w gablocie kina „Bałtyk” miesięczny repertuar DKF 
            „Mozaika”. Chwilę później dane mi było uścisnąć już dłoń 
            sympatycznego Pana, który przyjął mnie serdecznie. Był to prezes 
            Jerzy Orlicz. Po kilku seansach był już moim kolegą, a potem, kiedy 
            mieszkaliśmy niedaleko od siebie, często się spotykaliśmy, a 
            spotkania te trwały często do późnych godzin...
 Pierwszym moim seansem w „Mozaice” był film prod. USA „Cienie” w 
            reż. Johna Cassevetesa; wkrótce podziwiałem tu znakomite cykle 
            filmów archiwalnych i filmowa pulę specjalną dla DKF-ów. Był również 
            szereg spotkań z wielkimi twórcami kina, jak Andrzej Wajda, Jerzy 
            Hoffman, Kazimierz Kutz, Kazimierz Karabasz, Pal Sandor (Węgry),
 W r. 1973 Jerzy Orlicz zaproponował mi kandydaturę do Rady Klubu, 
            którą uznałem za wielkie wyróżnienie. Jako wybrany członek Rady 
            przez szereg lat pełniłem funkcję wiceprezesa ds. organizacyjnych, a 
            także byłem współredaktorem Informatora Repertuarowego. Dużą 
            satysfakcję sprawiało mi wówczas tworzenie kącika archiwalnego, w 
            którym prezentowałem notki biograficzne gwiazd światowego kina i 
            pełne wykazy ich filmów, wyświetlanych w Polsce w kinach i TVP.
 (Szkoda, że obecna „Mozaika” nie widzi możliwości poszerzenia swego 
            repertuaru filmami archiwalnymi, choćby okazjonalnie...).
 W r. 2004 odszedł od nas Jerzy Orlicz. Wiadomość o jego śmierci 
            załamała mnie ogromnie, tym bardziej, że odwiedziłem Go cztery dni 
            wcześniej. Tryskał humorem, pokazywał nowe książki filmowe, mówił o 
            swoich planach... Jego śmierć zamknęła – według mnie – pewien 
            znaczący rozdział działalności Klubu, co wkrótce zdecydowało, że po 
            40 latach nieprzerwanego członkostwa i po 30 latach działalności w 
            Radzie – postanowiłem złożyć rezygnację...
 Dziś jako Honorowy Członek KMF „Mozaika” uczestniczę w 
            cotygodniowych seansach, ale nie we wszystkich. Dokonuję wyboru, bo 
            w filmach współczesnych poszukuję tego czegoś, co miało w sobie kino 
            dawne – swój urok, piękne zdjęcia, oryginalny nastrój. Dzisiaj 
            rzadko zdarza mi się, żeby jakiś film zrobił na mnie takie wrażenie, 
            jak kiedyś. Ostatnio takim filmem był „Malowany welon” Johna Currana.
 Z okazji nadchodzącego Złotego Jubileuszu naszego Klubu składam 
            serdeczne gratulacje wszystkim działaczom Rady Klubu, życzę samych 
            sukcesów w kontynuowaniu dzieła „Mozaiki” – 50-latki.
 Bogdan Racinowski
 
 
 Zarząd KMF „Mozaika” pragnie podziękować Panu Bogdanowi, uznanemu 
            kolekcjonerowi plakatów, fotosów i programów filmowych za 
            przekazanie do archiwum mozaikowego jednej z pierwszych legitymacji 
            klubowych. Jest to legitymacja Międzyspółdzielnianego Amatorskiego 
            Klubu Filmowców w Bydgoszczy, z roku 1957, wystawiona dla Pani 
            Władysławy Olejnik. Na zdjęciu widnieje z kolei pieczątka „Bydgoski 
            Klub Filmowy”. Gdyby mieli Państwo jakiekolwiek informacje o owych 
            klubach lub o Pani Olejnik to prosimy o skontaktowanie się z którymś 
            z członków zarządu.
 
 mozaika.org.pl
 |  |